Mam przyjemność zaprezentować moją ostatnią pracę - drewnianą skrzynię. Zdobiona jest metodą serwetkową oraz reliefami.
Strony
Rzucam ci wyzwanie: niech twoje życie stanie się arcydziełem. Dołącz do tych ludzi, którzy przeżyli to, o czym mówią; którzy robią to, o czym mówią (Tony Robbins).
niedziela, 7 lutego 2016
wtorek, 19 stycznia 2016
Romantyczna szkatułka
Follow my blog with Bloglovin
Tę oto szkatułkę wymyśliłam, inspirując się stylem romantycznym. Ozdobiłam ją różanym motywem, reliefami oraz wzorem z rombów.
piątek, 15 stycznia 2016
Tak czekam wiosny...
Czy ktoś tęskni za wiosną tak jak ja? Lubię, kiedy w powietrzu czuć zapach wiosny - królowej zakochanych. Wprawdzie na to muszę poczekać jeszcze kilka tygodni, ale pomyślałam, że mogłabym jej okruch wprowadzić do swojego domu.
Miło jest mieć pod ręką coś, co przypomina wiosnę o każdej porze roku. Gdzie kwitnie kwiat – musi być wiosna, a gdzie jest wiosna – wszystko wkrótce zakwitnie (Friedrich Rücker) I tego się trzymajmy :)
Miło jest mieć pod ręką coś, co przypomina wiosnę o każdej porze roku. Gdzie kwitnie kwiat – musi być wiosna, a gdzie jest wiosna – wszystko wkrótce zakwitnie (Friedrich Rücker) I tego się trzymajmy :)
czwartek, 14 stycznia 2016
Czym jest rękodzieło?
Dawno temu w mojej
świadomości pojęcie rękodzieła kojarzyło mi się ze starodawną twórczością
ludową, kurpiowskimi wycinankami czy góralskimi wyrobami sprzedawanymi na
Krupówkach.
Moje wyobrażenia na ten
temat zmieniły się od kiedy zaczęłam urządzać swoją kuchnię. Godzinami
siedziałam przed Internetem, wybierając dodatki. Z meblami, farbą, kafelkami
poszło mi dość sprawnie, bo już dawno miałam upatrzone i wiedziałam czego chcę,
lecz nad dodatkami wcześniej się nie zastanawiałam. Internet otworzył przede
mną świat wyrobów rękodzielniczych, w którym zakochałam się od pierwszego
wejrzenia.
Dlaczego po dodatki nie
poszłam do znanych sieciówek?
Warszawa, w której
mieszkam, oferuje dostęp do wszystkich niemal sklepów, jakie sobie można
wymarzyć. Jednak nie pociągał mnie produkt oznaczony metką sieciówki, produkt,
który dosłownie każdy może mieć w swoim domu, który możemy zobaczyć w
wyposażeniu domów w popularnych polskich serialach. Jeszcze inne aspekty
zniechęciły mnie do kupowania w takich sklepach: ogrom czasu, który trzeba
poświęcić na wizytę, tłumy ludzi, hałas muzyki nie zawsze trafiającej w mój
gust, namolny sprzedawca lub wręcz przeciwnie – brak jakiejkolwiek obsługi – zmęczenie
i kolejki do kasy. O chińskim pochodzeniu asortymentu nie będę już wspominać,
gdyż, jak sądzę, każdy o nim wie. Zakupy w sieciówkach niemal zawsze
muszę odreagowywać.
Dla kogo jest handmade?
Rękodzieło nie jest dla
każdego – to pewne. Są amatorzy sklepów stacjonarnych, którym nie przeszkadzają wyżej
wymienione niedogodności. I dobrze – różnorodność ubogaca. Rękodzieło jest dla tych
świadomych konsumentów, którzy lubią otaczać się nietuzinkowymi przedmiotami;
którzy czerpią radość i odczuwają satysfakcję z tego, że wystrój ich domu jest
jedyny i niepowtarzalny właśnie przez rękodzielniczy charakter dodatków; którzy
lubią zachwycać oryginalnością; którzy mają swój styl i są jemu wierni. Wreszcie
jest też dla ludzi o wyczulonym zmyśle estetycznym, wrażliwych na piękno
ręcznych wyrobów oraz tych, którym znudziły się produkty masowe. Coraz więcej
ludzi kupuje polskie produkty, manifestując w ten sposób swoją niechęć do
chińszczyzny, zmniejszając popyt na niewolnictwo. Tacy ludzie potrafią
docenić rękodzieło.
Jeśli ktoś traktuje
rękodzieło jako alternatywę dla sieciówki i nie widzi tego, że za danym
produktem stoi konkretna osoba, która w twórczość wkłada swoje serce, dużo
czasu i drogie materiały, nie doceni wartości rękodzieła i nie będzie chciała
za tę wartość zapłacić fair trade.
Dlaczego tworzę?
Dodatki tworzą klimat
domu i to od nas zależy czy będzie niepowtarzalny czy oklepany. Dobre
rękodzieło potrafi zdziałać cuda, nada wyjątkowego charakteru wnętrzu,
które zapada w pamięć i serce. Tak jak jego właściciel – twórca swojego domowego
dzieła.
Zdecydowałam się na wyjście
z rękodziełem poza ściany swojego mieszkania, gdyż przekonałam się, że stanowi
ono wartość, którą warto się dzielić. W każdym z tych produktów jest część mnie
samej, są one dziełem mojej wyobraźni.
Rękodzieło zaczyna się w
głowie. Nigdy nie wiadomo skąd przyjdzie inspiracja. Potem zaczyna się wizualizowanie projektu w wyobraźni. Ona
odgrywa tu kluczową rolę. Rękodzieło wymaga dużego nakładu czasu pracy, dobrych
materiałów – tylko one są w stanie zagwarantować wysoką jakość produktu. Często
spędzam wiele godzin, by dopieścić artystycznie i wizualnie daną rzecz, bo
wiem, jak to jest ważne dla jej ostatecznego kształtu.
W tym artykule
przedstawiłam swoje postrzeganie tematu rękodzieła. Ciekawa jestem, czy macie jeszcze jakieś inne przemyślenia?
środa, 13 stycznia 2016
Nowe życie drewnianej skrzyni
Metamorfoza tej skrzyni kosztowała mnie sporo pracy. Wieko zrobiłam na bogato, zaś cała reszta jest skromna - w przepięknym kolorze białego wina, którego uroku na zdjęciach nie widać
z powodu słabego oświetlenia.
z powodu słabego oświetlenia.
Przód ławki/skrzyni jest delikatnie postarzany patyną i to dobrze koresponduje z postarzanym wiekiem. Postarzenia na zdjęciach również nie widać.
Skrzynia jest dość duża. Jej szerokość to 54,4 cm, głębokość - 35 cm, wysokość - 46,6 cm.
wtorek, 12 stycznia 2016
Muffinkowy komplet kuchenny
Ten oto komplet zrobiłam na prezent dla mamy. Już znalazł swoje miejsce w jej kuchni i muszę przyznać, że całkiem ładnie się prezentuje.
poniedziałek, 11 stycznia 2016
Drewniana taca - szachownica
piątek, 8 stycznia 2016
Świecznik
Do kupienia tego drewnianego świecznika przekonał mnie jego ciekawy kształt. Pomalowałam go najpierw złotą farbą akrylową, następnie pokryłam kolorem brązowym. Zastosowałam miejscami delikatne dwukolorowe przetarcia, namalowałam złote ornamenty i taki oto efekt. Ciekawe czy komuś przypadnie do gustu.
czwartek, 7 stycznia 2016
O schematycznym myśleniu
Mam wrażenie, że wielu
ludzi, mimo osiągnięcia wieku dorosłości, nie potrafi samodzielnie myśleć. Dzisiaj piszę o tym w kontekście przeżywania różnych okazji.
Lubię naszą tradycję,
szanuję ją i w większości się jej trzymam. Jednak lubię też do tradycji dodać
coś od siebie lub nieco ją zmodyfikować, jeśli kłóci się z moim wewnętrznym „ja”.
Wielu ludzi robi coś, ale nie wie, dlaczego to robi, a to najlepsza droga do
zniekształcenia i ośmieszenia tradycji.
Kiedyś w sklepie
osiedlowym sprzedawczyni zagadnęła mnie na temat nadchodzącego wtedy święta
Wszystkich Świętych i tradycji chodzenia na cmentarze. Powiedziała, że wybiera
się „na groby” z kwiatami, ze zniczami, ale tak naprawdę nie wie po co, przecież ci ludzie i tak nie żyją. Wtedy po raz pierwszy zastanowiłam się nad naszą świadomością przeżywania różnych okazji.
Taki młody, wrażliwy, dorastający
człowiek, który jest zazwyczaj uważnym obserwatorem i buntownikiem, co wynika z
wieku, w którym się znajduje, od razu zauważy bezsens trzymania się tradycji,
jeśli jego rodzice nie będą autentyczni w tym, co robią. Jeśli większą uwagę
będą przywiązywać do okładki książki niż do jej treści, nikt tego nie kupi.
Niestety w takim
schematycznym podejściu do różnych okazji widzę coraz częściej jakiś rodzaj
obłudy. Hmm, może to za duże słowo, raczej bezmyślności. Ktoś kiedyś wbił
ludziom do głowy taki a nie inny schemat, często pełen błędów, i oni go
przyjęli do swojego życia, nie zastanawiając się nad jego sensem. Powielają go
wraz ze wszystkimi niedociągnięciami, nie wnosząc niczego od siebie; nie dając
sobie szansy na przeżycie tych momentów po swojemu.
Uważam, że warto czasem
poddać się refleksji i zapytać siebie samego co czuję, jakie mam pragnienia,
oczekiwania i dlaczego coś robię. Po co? Aby lepiej siebie poznać, a potem być w zgodzie z samym sobą. To niezmiernie ważne, bo jest wyrazem szacunku do samego siebie.
Czy i Wy dostrzegacie wokół oznaki bezrefleksyjnego przeżywania życia?
A na koniec wrzucam moją ostatnią pracę - szafeczkę na klucze wykonaną metodą decoupage. Zapraszam do komentowania.
środa, 6 stycznia 2016
Dobro wraca
Dzisiejszy wpis będzie
nieco inny. Chciałam się podzielić z Wami myślą, którą odkryłam już dość dawno
temu, a wróciła do mnie ostatnio, gdy podjęłam refleksję charakterystyczną dla tego przełomowego czasu - zakończenia starego i rozpoczęcia nowego roku.
Myśląc o minionych dwunastu miesiącach doszłam do wniosku, że dla mnie i wielu osób z mojego otoczenia był to trudny czas. Choroby, problemy w pracy, w relacjach i wiele innych... Poczułam się trochę przygnieciona ilością trudu, który wyrastał jak grzyby po deszczu. Z drugiej strony zobaczyłam swoje zaangażowanie w te problemy i przyszła pewna refleksja.
Czy mieliście takie sytuacje, że dobro, które komuś daliście, po jakimś
czasie do Was wróciło? Nie mówię o takim zwykłym odwdzięczaniu się za przysługę
w postaci rzeczy materialnych. Najlepszym dowodem na to, że dobro wraca są
sytuacje, kiedy pomagamy komuś w ukryciu. A za jakiś czas okazuje się, że ta
osoba albo ratuje nas z opresji albo po prostu coś dobrego wnosi do naszego
życia, coś czego akurat potrzebujemy. Czasami jest tak, że to dobro wraca od
osób, którym pomogliśmy, a czasami od zupełnie innych… Ale wraca zawsze - wcześniej albo później! Tego
jestem pewna.
Powiem więcej – nieraz mam wrażenie, że wiele dobra otrzymuję od
ludzi za darmo. Więcej niż sama daję. Hojność Opatrzności? Niewiele potrzeba, by komuś pomóc. Czasem wystarczy po prostu okazanie współczucia, poświęcenie czasu, wysłuchanie, dobre słowo lub obecność. To też nie jest łatwe i często nas obciąża, ale i tak warto pomagać. Ciekawe jakie Wy
macie doświadczenia w tym temacie. Czy doświadczacie powrotu dobra?
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Życzenia
Życzę sobie i wszystkim, którzy mnie odwiedzili i w przyszłości tu zajrzą w tym nowym 2016 roku, niezachwianego wewnętrznego pokoju wbrew wszystkiemu, co dzieje się wokół; pomyślności w realizacji dobrych planów; wielu wspaniałych inspiracji, miłości i radości na co dzień :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)